Czasami mam już dość całych tych poszukiwań i wmawiania
sobie, że one kiedykolwiek przyniosą jakiekolwiek wymierne skutki.
Najmodniejszy klub w mieście, zarezerwowany stolik, kolorowe
drinki, modna sukienka i instynkt drapieżnika na tapecie.
Banda młodych, atrakcyjnych kobiet wyglądających jak
wygłodniałe hieny, rozglądających się po sali w poszukiwaniu kolejnej ofiary.
Naprzeciw ich stolika siedzą młodzi mężczyźni robiący
dokładnie to samo, oczywiście ich spojrzenia nawet na moment się nie skrzyżują.
Oba stada polują na zwierzynę, która jest na tyle mała aby zaspokoić głód, ale
nie na tyle znaczącą by poranna kawa nie stała się krępująca.
Przecież to oczywiste, że o świcie zwierzątko musi opuścić
apartament. Dachowce powinny doskonale wiedzieć gdzie jest ich miejsce.
Dziś z rana usłyszałam od jednego ze znajomych że przecież
kobiety też mają podział na mężczyzn do kochania i pieprzenia...taa. Oczywiście
że mamy, bez tego już dawno byśmy oszalały. Problem w tym że co raz trudniej
znaleźć kogoś kogo da się kochać a co raz łatwiej o żywą wkładkę do łóżka i o
ile tylko o to chodzi to jest ok. Problem pojawia się w chwili kiedy naprawdę
chcemy znaleźć kogoś do życia a nie do zabawy.
Czasami kiedy tak siedzę w klubie zastanawiam się czy
któryś z tych mężczyzn naprzeciw myśli tak samo jak ja, czy też
chciałby wstać i wreszcie powiedzieć „ Nie mam ochoty postawić Ci drinka,
chciałbym się z Tobą spotkać w jakiejś kawiarni i nie, kiedy odprowadzę Cię do
domu nie będę chciał wpakować Ci się do łóżka”.
I oczywiście poprawiam włosy, sukienkę, sama też nigdy
czegoś takiego nie mówię, bo to oznaczałoby, że hmmm okazuję słabość i nie daj
boże mam coś takiego jak, o zgrozo, serce.
Dlatego też nadal siedzę w tym samym miejscu czekając aż
wreszcie znajdzie się ktoś, kto odwróci to wszystko i pozwoli mi normalnie żyć.
Fajnie byłoby uwierzyć, że ktoś mógłby pokochać mnie za to
że czytam nietuzinkową literaturę, pachnę truskawkami, lubię puszczać latawce i
nie wstydzę się nazwać ślimaka. A nie za fakt posiadania przeze mnie długich
nóg i sporego biustu.
Czasami już nie wiem co powinnam robić, z jednej strony jako
atrakcyjna kobieta chyba nie powinnam się oszpecać po to by spotkać normalnego
samca. Z drugiej strony ostatnio wydaje mi się to jedynym sensownym
rozwiązaniem.
Czasami miło kogoś przytulić, położyć głowę na ramieniu i
porozmawiać o Kancie, albo pomilczeć do samego rana ciesząc się jedynie jego
obecnością.
Niestety mam wrażenie, że wszyscy mężczyźni, z którymi
wieczór mógłby tak wyglądać, zniknęli w jakiś niewyjaśnionych okolicznościach,
zapadli się pod ziemię, zdezintegrowali, zostali zutylizowani, albo tak jak ja
ukrywają, że właśnie tego by chcieli.
I tak to pewnie będzie trwało w nieskończoność, aż ja sama
nie podejmę ostatecznej decyzji o tym że jednak samotność to, to czego
szukałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz