sobota, 10 października 2015

Chromosom XX kontra wymarzony blondyn





Cześć. Miałam zdawać relację no więc jadę z tym koksem.
Wymarzony blondyn to sprawa z dość długim stażem. Jak na moje będzie dobre cztery lata. Zacznijmy może od tego, że to facet który ma mózg! Tak moi drodzy, i nawet wie jak go używać. Bywa chaotyczny, ale w tym chaosie jest jakaś metoda. Ciepłe spojrzenie, takie znad lekko zmarszczonych brwi, gęste włosy, okulary w grubych oprawkach i kilkudniowy zarost. Mówię Wam cukiereczek. Kiedyś pracowaliśmy razem, niestety mimo wielu usilnych prób z mojej strony, facet został niewzruszony. Eshhh, takie widać życie biednej "chromosomki". Tyle tytułem wstępu, teraz przejdę do pikantnych szczegółów wczorajszej nocy.

Gorączką sobotniej nocy trudno to nazwać, bo był piątek, ale jednak. Długi korytarz w bardzo ładnym hotelu - wiecie do czego to zmierza? Mhm, nie mylicie się. Wygładzam szarą sukienkę, poprawiam włosy i błyszczyk. Cholerny błyszczyk szybko zmazałam, uświadomiłam sobie że jest lepki, a on może chcieć mnie całować. O tak, niech chce mnie całować. Trzy głębokie wdechy i wchodzę. Widzę go, siedzi w rozpiętej pod szyją koszuli. Natychmiast oddech mi przyspieszył. Na stole butelka wina i dwa kieliszki. Poczułam już jak krew uderza mi do głowy. Boże jak on pachnie - pomyślałam. Nalał wina i uśmiechnął się zawadiacko, spoglądając na mnie znad okularów.

-Piękna jak zwykle - uśmiechnął się szeroko - Wina?
-Tak - odparłam i lekko drżącą ręką chwyciłam za kieliszek.

Po chwili kieliszki wróciły na stół, a my już zajmowaliśmy się swoimi ustami. Kiedy sytuacja zrobiła się podbramkowa, uświadomiłam sobie że mam nieogolone nogi. Ściągnął mnie tu z miasta, więc nie bardzo miałam okazję się ogarnąć, a że ostatnio nikt moich nóg nie oglądał, jakoś tak zapomniało mi się o depilacji.

- Daj mi chwilę - szepnęłam do niego i skierowałam się do łazienki - w torebce znalazłam szczoteczkę do zębów, zapasowe majtki, piersiówkę i na całe szczęście maszynkę do golenia. W pośpiechu ogarnęłam nogi, odświeżyłam się i szybko skierowałam się do sypialni, licząc że nie ostygł.

Był tam, właściwie na wpół nagi. O mamuniu, jak on pięknie wygląda. W całym pomieszczeniu jest aż duszno od jego perfum i jazzu płynącego z uchylonego laptopa. Ruszyłam w jego stronę. Nie pamiętam kiedy ostatni raz znajdowałam się w takiej sytuacji,  trzęsłam się jak osika, a kiedy dotknął ustami mojego brzucha zrobiło mi się tak gorąco, że głowa prawie mi eksplodowała.

W tym momencie rozległ się dźwięk mojej komórki, a światło dnia zaczęło się wdzierać pod moje lekko skacowane powieki. Na wyświetlaczu mojego telefonu pojawiło się zdjęcie rodzicielki.

-Cześć mamo - wymamrotałam nieprzytomnie i zerknęłam na zegar, było już po 12:00
-Cześć córcia co u ciebie?
- Eee właśnie spłoszyłaś wymarzonego blondyna w moim śnie, ale nic to
-Ooo spałaś jeszcze? Wczoraj impreza?
-Taa można tak powiedzieć. Szkocka w sprawdzonym gronie.
- Wstawaj, szkoda dnia, słońce tak pięknie świeci
-Mhm

Rozgrzana snem do czerwoności, rzuciłam się znów na poduszkę i zaczęłam oglądać sufit. Cóż tu dużo mówić, w moich snach dzieje się sporo. W życiu osobistym, niewiele, dlatego wsunęłam na stopy ciepłe skarpetki, owinęłam się kołdrą i obejrzałam babski film. Eshh ktoś mógłby jeszcze tak przynieść jakieś późne śniadanie do łóżka. Cóż zrobić z tak pięknie rozpoczętą sobotą? Szybki trening - jak już wytrzeźwieję do końca. Spacer - być może jak mi się zechce wywlec z domu. Ogolenie nóg - hmmm chybiona inwestycja. A jak Wasze plany na dziś?

1 komentarz:

  1. Och czasem zdarzają się takie piękne, realistyczne sny i aż boli, że człowiek się obudził... A co gorsza gdy to w ogóle nie jest weekend.

    OdpowiedzUsuń